Urodził się 24 kwietnia 1909 roku w Wielkim Dobrzeniu, w powiecie opolskim. Gdyby ludzie mogli sobie wybrać czas i miejsce urodzenia, to zapewne wybraliby inne niż tamte, w których wypadało żyć i działać Piotrowi Swiercowi. Bo oto zaledwie odrósł od ziemi, światem wstrząsnął kataklizm I wojny światowej.
Na wieś pod opolską całym ciężarem nałożyły się skutki przewlekłej wojny w postaci rygorystycznego systemu kartkowego, niedostatków, pod koniec wojny wręcz głodu a następnie rujnującej inflacji. Toteż w jego bardzo wczesnych wspomnieniach dziecięcych ostał się obraz częstych, czasem nocnych, wypraw z workiem zboża na „karytce" (ręczny wózek) do Fiycka na wiatrak, aby nielegalnie zemleć trochę zboża na mąkę, bo kartkowe racje chleba były zbyt duże, aby umrzeć, a zbyt małe aby żyć. Tak więc trzeba było ryzykować ostre śtrafy (kary) w razie złapania przez żandarma albo głodować. Stary młynarz (w rozumieniu Piotra Swierca) Adamiec (zwany Fryckiem) ryzykował jeszcze więcej, bo mogli mu zamknąć wiatrak, nałożyć wysokie grzywny, a nawet zamknąć w więzieniu. Silniejsza jednak była gromadzka solidarność niż pruskie prawo wojenne. Worki ze zbożem chowano przemyślnie w skleconych schowkach pod podłogą na wiatraku, w sianie na „jacie" (pięterko) lub w kupach plew na klepisku w stodole. Minęła wojna, przyszły powstania. Z Dobrzenia wyruszył na powstańczy front 40-osobowy pluton, a wieś została na pastwie selbstschutzu i wszelkiego renegackiego chacharstwa włóczącego się od jednej do drugiej polskiej zagrody, terroryzując kobiety i dzieci, tłukąc kolbami okna i sprzęt domowy. Mężczyzn nie było, bo byli na froncie powstańczym lub ratowali się po stodołach, zbożach, w polu lub spokojniejszych okolicach. Nie było spokoju w położonej pod lasem „na Surowcu" (przysiółek Dobrzenia) rodzinnej chałupie Świerca.
Ale nie tylko te ponure obrazy zachowały się w Jego pamięci. Były w tym chaosie wojny i powstań również fragmenty piękne i one chyba zdeterminowały dalsze koleje jego życia. Oto plebanem przy wiejskim kościółku był znany ksiądz M. Knosala, rodem z Żelaznej pod Opolem. Dbał, aby w kościele panowała atmosfera szczerze polska, a obrządek odbywał się w rytuale krakowskim z pięknym, melodyjnym śpiewem polskim. Ba, zacny proboszcz utrzymywał przez wiele lat wykonywanie w czasie pasterki przez młodzież szkolną krakowskiej pastorałki. I to wbrew zakazowi wrocławskiej Kurii Biskupiej. W czasie nabożeństw grał na organach kierownik szkoły Ernest Zmarzły, wysokiej klasy organista, który każde nabożeństwo zamieniał w swego rodzaju koncert organowy polskiej muzyki kościelnej z wplecionymi utworami najwybitniejszych kompozytorów europejskich. Chyba tak to było, że w tym kościółku narodziła się Piotra Świerca wielka miłość do pieśni rodzimej, w której i z której od lat najmłodszych kształtowały się jego zamiłowania, charakter! zdolności. Wraz z ukończeniem szkoły pożegnał Świerc również wieś rodzinną, przenosząc się wraz z matką do Sadowa, w powiecie lublinieckim, który był już po polskiej stronie granicy. W pobliskich Tarnowskich Górach wstąpił do seminarium nauczycielskiego, gdzie w 1928 roku złożył egzamin dojrzałości, uzyskując prawo nauczania w szkołach powszechnych.
l września 1928 r. podejmuje służbę nauczycielską w Kochanowicach i pracuje tam aż do roku 1936. W tych latach odbywa służbę wojskową w Szkole Podchorążych Piechoty w Śremie, skąd wraca do pracy w Kochanowicach. Później był nauczycielem w Kaletach i Koszę-cinie. Pomimo młodego wieku dał się już wtedy poznać jako żarliwy społecznik, działając w Związku Obrony Kresów Zachodnich. Równolegle z pracą społeczną i zawodową kształcił się dalej w Konserwatorium Muzycznym w Katowicach, które ukończył w czerwcu w 1939 r. Na niwie społecznej udzielał się w amatorskim ruchu śpiewaczym.
Nadeszła wojna. Świerc spełnił swój żołnierski obowiązek w kampanii wrześniowej. Pod Biłgorajem ucieka z niemieckiej niewoli. Wraca chyłkiem do Sadowa i już na drodze do domu dowiaduje się, że jest poszukiwany przez gestapo. Trzeba więc było uciekać - ale dokąd?
Kierowany instynktem pojechał najpierw do Kolonii Gosławickiej, a potem do rodzinnego Wielkiego Dobrzenia. Nie był tu od lat i nikt nie mógł rozeznać w wąsatym starszym człowieku chłopca, który stąd wyjechał w wieku 14 lat. Z dobrzeńskiego dworca udaje się o zmroku do polskiej rodziny Szymałów, w nadziei, że uda mu się tutaj przetrwać jakiś czas i obmyśleć sposoby dalszej ucieczki. Niestety, dom Szymałów, znany jako polski, był pod stałą obserwacją. Trzeba było stąd iść dalej. Przypomniał mu się wtedy samotny, położony na uboczu wiatrak, gdzie jako chłopiec w czasie wojny ukradkiem woził żyto na mąkę. Istotnie, u Adamców przyjęto Go z otwartym sercem. Później przekazano go do zacnej rodziny Pudelków w Chróścinie Opolskiej. Zaopatrzony w fałszywe dokumenty dotarł do Krakowa, gdzie pod nazwiskiem Aleksandra Sadowskiego rozpoczął okupacyjne życie. Pracował jako tłumacz w urzędzie miejskim, czasowo w kamieniołomach jako robotnik w Kluszkowicach koło Czorsztyna, a konspiracyjnie w ruchu oporu. Na tajnych studiach muzykologicznych zdobył w lipcu 1945 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim dyplom magistra filozofii w zakresie muzykologii. W latach 1942-1944 był jednym z pięciu uczestników konspiracyjnego kursu dla inspektorów szkolnych na Śląsk Opolski.
Razem z II wojną zakończył się najtrudniejszy etap życia Piotra Świerca. W tym przełomowym okresie, nie po raz pierwszy, przywiązanie do ludu śląskiego i poczucie obowiązku obywatelskiego kazały Mu zrezygnować z osobistej kariery (mógł podjąć pracę naukową na UJ) na rzecz dobra ogółu. 15 sierpnia 1945 r. objął stanowisko kierownika szkoły podstawowej w Krapkowicach, które zajmował do listopada 1953 r., pełniąc poza tym w latach 1946-1952 obowiązki dyrektora Państwowej Szkoły Zawodowe) w Krapkowicach. Społecznie prowadził w latach 1945-1948 chór męski im St. Moniuszki oraz w latach 1948-1950 chór mieszany „Lutnia". W listopadzie 1953 r. dostał nominację na stanowisko wizytatora sszkolnictwa artystycznego w woj. opolskim, na którym pracował aż do przejścia na emeryturę w 1971 r.
Równolegle z pracą zawodową poświęcił wiele czasu działalności naukowej, popularnonaukowej i upowszechnieniowej. W okresie powojennym opublikował 500 pozycji dotyczących przede wszystkim problematyki kulturalnej Opolszczyzny, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień muzycznych, a zwłaszcza etno-muzycznych. Był również inicjatorem prac mających na celu przypomnienie twórczości kompozytorów i naukowców związanych z Opolszczyzną. Badania nad twórczością Eisnera, Emanuela Kani i Juliusza Rogera, jak również innych kompozytorów prowadził nie tylko po to, żeby pokazać ich rolę kulturotwórczą i historyczną, ale również - a może przede wszystkim dlatego -żeby wykazać ich znaczenie we współczesnych warunkach politycznych i społecznych, w sytuacji nowej, która musi być mocno zakotwiczona w pozytywnych i postępowych tradycjach.
Bardzo często występował jako prelegent i wykładowca. Wygłosił setki odczytów i prelekcji o słowie polskim na Opolszczyźnie i folklorze opolskim -głównie muzycznym i pieśniarskim. Był jednym z inicjatorów utworzenia Opolskiej Orkiestry Symfonicznej, założycielem Opolskiego Towarzystwa Muzycznego, członkiem władz Związku Polskich Chórów i Orkiestr oraz wiceprezesem Gogolińskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego. Któż nie pamięta uczestnictwa pana Piotra z okresu jego działalności w TRZZ, w ogólnopolskich eskapadach do Białegostoku, Rzeszowa, Łodzi, Krakowa i gdzie by to nie było, jako kierownika ekip folklorystycznych, grup prelegentów i w ogóle gorącego orędownika prezentacji osiągnięć Opolszczyzny w innych dzielnicach Polski.
Zmarł 8 sierpnia 1991 roku. Na miejsce wiecznego spoczynku na cmentarzu w Gogolinie odprowadziła Go liczna rzesza przyjaciół i mieszkańców Gogolina.
Franciszek Adamiec