1884 r. - Dyrekcja Górażdżańsko-Gogolińskich Wapienników zwróciła się do Przełożonej Sióstr św. Karola Boremeusza w Strzebnicy o oddelegowanie sióstr do Gogolina celem roztoczenia opieki nad pracownikami tychże Zakładów, jak i ich rodzin oraz wszystkich pozostałych mieszkańców. Do Gogolina przybyły dwie siostry, jedna do niesienia opieki zdrowotnej, druga zaś siostra miała za zadanie organizowanie opieki i wychowania dzieci w wieku przedszkolnym. Do dyspozycji sióstr oddano mały i ubogi domek.
1885 r. - Zakłady utworzyły przedszkole. W maju tegoż roku przybyła jeszcze trzecia siostra.
1889 r. - Zakupiono parcelę pod budowę szpitala. Szpital budowano przy wydatnej pomocy Zakładów Wapienniczych i w tym też roku oddano go do użytku. Siostry sprawowały opiekę nad chorymi mając do pomocy dr Hampela, który aż do swojej śmierci (1940 r.) by ordynatorem tegoż szpitala.
1902 r. - Rozpoczęto budowę przedszkola.
1919 r. - Siostry nabyły ziemię (około 9 mórg), na której gospodarzą.
1926 r. - Przystąpiono do rozbudowy szpitala.
1927 r. - Rozbudowany szpital dysponuje 50 łóżkami. 1926-1932 r. - Siostry prowadziły szkołę przygotowania do życia
dla dziewcząt w wieku pozaszkolnym. 1942 r. - Szpital został przeznaczony na szpital wojskowy (na 150 łóżek). Dla ludności cywilnej pozostawiono 25 łóżek. Ordynatorem był dr Hudalla. Prawie codziennie odbywały się operacje, prześwietlenia jak też inne badania medyczne. 21.01.1945 r. - Wojska radzieckie wkroczyły do Gogolina i zajęły szpital. Siostry niosły pomoc medyczną w szpitalu, jak i poza nim. W miarę potrzeb i możliwości przeprowadzano konieczne operacje i zabiegi. Po ośmiu dniach siostry zostały zwolnione ze szpitala i ewakuowały się do Strzelec Opolskich. 25.03.1945 r. -,/.../Mogłyśmy znów powrócić do Gogolina. wojska radzieckie opuściły szpilat'.
1945 r. - W połowie lipca dr Czesław Czosnykowski przeprowadził wizytację tutejszego szpitala. Zaraz potem objął jego kierownictwo.
1945 r. - „/.../Sytuacja materialna trochę się polepsza dzięki wprowadzeniu kartek żywnościowych. Z Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach otrzymałyśmy wielokrotnie przydziały płótna, medykamentów. Tym samym możemy chorym zabezpieczyć w miarę możliwe warunki'.
06.1947 r. - Ordynator tutejszego szpitala dr Hudalla powrócił do Gogolina i natychmiast przystąpił do pracy. W szpitalu znajduje się 60 obłożnie chorych. Prawie codziennie przeprowadza się wszelakie operacje. Ilość łóżek jest stanowczo za mała w stosunku do potrzeb.
1947 r. - Rozpoczęta przed wojną budowa sąsiedniego budynku została zabezpieczona dachem. Zakończenie budowy przewiduje się w roku 1948. Budynek ma być przeznaczony na oddział szpitalny.
1961 r. - „/.../Styczeń. Nadciągają ciężkie chmury. Kierownik Wydziału Zdrowia z Opola wizytował nasz szpital. Zarządził usunięcie kaplicy, jak też wszystkich krzyży oraz obrazów świętych z pomieszczeń szpitalnych. Oświadczył też z wielką brutalnością, że „każdy, kto się nie podporządkuje lub sprzeciwi jego poleceniom, będzie natychmiast wyrzucony na ulicę, nawet gdyby był konającym" (dotyczyło to oczywiście pacjentów). Dyrektor szpitala dał natychmiastowy rozkaz wykonania tychże poleceń. Wszystkie siostry, jak i personel sprzeciwiły się temu rozkazowi i powiedziały, że można je zwolnić, ale tego nie uczynią. Wobec tego pan dyrektor zawołał bezbożną osobę z tutejszego Ośrodka Zdrowia, która usunęła wszystkie krzyże i obrazy. Ten dzień jest dla nas sióstr drugim „Wielkim Piątkiem'.
W następnych miesiącach rozpoczął się okres nieustających szykan wobec sióstr i wiele stron można by na ten temat napisać. Przedstawiłem tylko urywek kroniki, abyśmy lepiej zrozumieli, ile mamy naszym siostrom do zawdzięczenia. Nie przytoczyłem ani jednego zapisu dotyczącego Ich życia zakonnego, ale zaświadczam, że całe 100-lecie pobytu sióstr w Gogolinie wypełnione było troską o powołania, modlitwą, miłością i miłosierdziem. Czyńmy więc wszystko, aby mogły zapisać następne stulecie (i dalsze) w naszej Parafii.
J. L,
Sto lat Łask, miłości i miłosierdzia.
Kiedy sto lat temu w roku 1895 przybyły do Gogolina pierwsze siostry z zakonu św. Karola Boremeusza, zaczęła się „nowa era" Gogolina. Przybyły do nas na osobiste zaproszenie dyrekcji Zakładów Wapienniczych „Gogolin-Górażdże".
Bezpośrednio po przybyciu zabrały się do organizowania opieki medycznej w tutejszym środowisku i rozpoczęły budowę szpitala, a także kostnicy. Szybko też zorganizowały wychowanie przedszkolne miejscowych dzieci. Opiekowały się chorymi w domu, pomagały młodym matkom. Zawsze były tam, gdzie ich obecność i pomoc były potrzebne
Owoce ich pracy dał nam Bóg poznać szybko, bo już w roku 1899 oddały do użytku szpital, a nieco później kostnicę i przedszkole.
Opieka i pomoc sióstr były wszędzie widoczne i przez wszystkich serdecznie przyjmowane i akceptowane. Obejmowały też coraz to większy zakres. Siostry zorganizowały np. przygotowanie do życia młodzieży żeńskiej, szczególnie w zakresie pełnienia roli przyszłej matki i żony.
Dość szybko okazało się, że wybudowany szpital nie był w stanie sprostać potrzebom. Przystąpiły więc do jego rozbudowy i w roku 1927 dysponował on już 50 łóżkami. Siostry opiekowały się coraz to większą ilością chorych, wspierając ich także modlitwą. Już nikt nie mógł sobie wyobrazić życia w Gogolinie bez sióstr boremeuszek.
Przyszła wojna, a z nią wszystkie jej okropności. Ludność cywilna ucierpiała wiele, siostry jednak niewspółmiernie więcej. Musiały oddać szpital, który same wybudowały, zwolniono je z pracy, poniewierano i szykanowano. Mogły nas wtedy opuścić, dla swojego dobra i wygody. Nie zrobiły jednak tego i pozostały w Gogolinie, niosąc nam w tych ;
ciężkich czasach swoje miłosierdzie i serce. Gogolinianie zaś odpłacali się siostrom wspomaga- ' jąć je w szczególności żywnością, o którą tak było ciężko w ,;
tamtych czasach, Siostry z zakonu św. Borejmeusza przez całe sto lat niosły nam i nadal niosą bezinteresową na pomoc na każdy m kroku, i nie ma w Gogolinie rodziny, która nie miałaby długu wdzięczności wobec Nich. Nie jest przypadkiem, że ostatnie chwile swojego życia proboszcz tutejszej parafii ks. Stanisław Schulz spędził właśnie w domu naszych sióstr. Jeszcze za życia mawiał: -„Idam do naszych sióstr". Tam też, wspierany ich modlitwą, odszedł do wieczności.
Kiedy zwróciłem się do sióstr o udostępnienie materiałów o ich działalności przez owe sto lat, okazało się, że jest lego zaledwie kilkanaście stron. Widzimy więc, że zapisały swój pobyt u nas przede wszystkim opieką nad chorymi i starymi, wychowaniem młodzieży, dobrym przykładem, modlitwą i ciężką pracą na swoim małym gospodarstwie rolnym.
Wiem, że wszystko, co tu spisałem, jest niewspółmierne do tego co Warn zawdzięczamy. Bóg dobry i miłosierny zapisał Warn to jednak w księdze miłosierdzia. W tej księdze Wasze dobre uczynki zapisane są na wielu stronach.
W imieniu wszystkich Gogolinian dziękuję Warn za STO LAT ŁASK, MIŁOŚCI, MIŁOSIERDZIA, DOBROCI, CIĘŻKIEJ PRACY I MODLITWY.
Jerzy Lipka