drodzy mieszkańcy miasta i gminy Gogolin, drodzy zaproszeni goście i wszyscy sympatycy naszego Żniwnioka!
Kiedy wyzłocone kłosem pola zmienią swoją barwę, a Bizony zejdą z pól - znak to, że czas dożynek bliski. I oto nadszedł, dzień wspólnego świętowania, który jest ukoronowaniem całorocznej, ciężkiej pracy rolnika.
Dożynki, pięknie nazwane Świętem Plonów, a po gogolińsku -„Żniwniokiem", zawsze łączyły elementy dziękczynienia z radością. Również dzisiaj na naszym Gminnym Żniwnioku po uroczystej dziękczynnej mszy wspólnie chcemy się cieszyć.
Żniwa przebiegały w tym roku przy pięknej pogodzie. Plony wstępnie oszacowane będą na pewno większe, a ziarno dorodniejsze, a zatem jest się z czego cieszyć, chociaż, niejeden rolnik przyszedł na to święto z nutką żalu w sercu, że te zmiany na lepsze w naszym rolnictwie przebiegają tak opornie. Odłóżmy jednak troski dnia codziennego i starajmy się świętować tak, jak to czynili nasi praojcowie.
Pamiętajmy również, Że niedaleko jest ziemia, która nie wydaje plonów, tylko drży od detonacji bomb, a na polach zamiast kłosów stoją armaty, ludzie nie świętują, lecz nękani i sponiewierani oczekują od świata wybawienia. Pomyślmy o nich, pomyślmy jaką cenę ma pokój i zgoda, i strzeżmy ich jak oka w głowie.
Dzisiaj mogliśmy podziwiać piękne korowody dożynkowe, a w każdym z nich - piękną koronę żniwną. Ile w nich wspaniałych pomysłów, piękna, a także włożonej ciężkiej pracy, całej niejednokrotnie społeczności wiejskiej, całych rodzin - począwszy od małych rączek dzieci, a skończywszy na spracowanych rękach dziadków.
Zwyczajem z dziada pradziada na tej śląskiej ziemi pierwsze kłosy wplecione są w wianki żniwne. Z pierwszego ziarna robi się koronę oraz pierwszy bochen chleba. Starajmy się, aby te piękne zwyczaje nigdy nie zaginęły.
Na tym uroczystym Żniwnioku pragnę wszystkich Was gorąco powitać. Witam rolników, starostę i starościnę dożynek. Pragnę również gorąco powitać naszych zaproszonych gości.
Pragnę wszystkim gorąco podziękować za trud włożony w przygotowanie tej uroczystości, za każdy kłos włożony w wianek i każde ziarno włożone w koronę żniwną. Dziękuję starościnie i staroście, sołtysom za ciężką pracę włożoną w uświetnienie naszych dożynek.
Jak to dawniej bywało...
DOŻYNKI NA ŚLĄSKU
„Po skwarnych dniach lata następuje pora, w której wypadu sprzątnąć, czym Pan Bóg wynagrodził pracę rolnika. Dawniej czeladź robotnicza do pierwszego zbioru wychodziła ubrana w kwiaty, szychem przeplatane, a jeżeli w czasie roboty pokazał się sam pan albo kto z oficjalistów, obwiązywano go powrósłem, przypominając wierszykiem, że datkiem pieniężnym wy kupić się powinien. Ostami snopek na polu zebrany, staruchą, babką lub kogutem zwany, musi hyc olbrzymiego rozmiaru i z pewną uroczystością, na wozie gałązkami i grabiami ubranym, dostaje się do spichlerza.
Pierwsza niedziela po zwiezieniu wszystkiego z połci poświęcona jest wesołości, przy której wieniec kłosiany główną gra rolę. Nadszedł upragniony dzień okrężnego, także żniwniokiem zwany a wtedy przy dźwiękach muzyki wiejskiej jeden z gospodarzy w stosownej przemowie „jaśnie wielmożnemu państwu" ofiaruje ów wieniec, kończąc orację wiwatem przez cała. gromadę hucznie powtórzonym. Dziedzic dziękuje za dar, po czym wszyscy udają się do stodoły otwartej, aby tam potańczyć. Z zawieszeniem korony (owego wieńca) w sieni kończy się akt niby urzędowy, a drugi, charakteru prywatnego, do późnej nocy trwający, rozpoczyna się w karczmie "
Jan Mikołaj Fritz,
., Zwyczaje i obyczaje ludu na Ślązku pruskim'' „Tygodnik Ilustrowany" 1S65, nr 320.
PRZEDSTAWIAMY STAROSTÓW
Urszula Konieczna z Gogolina - starościna
Wraz z mężem Hubertem prowadzi gospodarstwo rolne o pow. 27,70 ha, które specjalizuje się w tuczu trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Gospodarstwo to zostało zorganizowane przez nich od podstaw. W okresie organizowania produkcji specjalistycznej prowadzona była także budowa nowych i modernizacja istniejących obiektów inwentarskich ze stopniowym wprowadzaniem mechanizacji prac. Od szeregu lat osiąga bardzo wysoką produkcję towarową. Jako młoda gospodyni i matka czworga dzieci znajduje czas na doskonalenie swojej wiedzy fachowej. Chętnie uczestniczy w organizowaniu życia społecznego i kulturalnego w swoim środowisku.
Arnold Sobawa z Dąbrówki - starosta
Prowadzi wraz z synem gospodarstwo rolne o pow. 27,55 ha użytków rolnych, które nastawione jest na produkcję wielokierunkową. Osiąga bardzo dobre wyniki produkcyjne zarówno w produkcji roślinnej, jak i zwierzęcej. Przez cały czas gospodarowania udoskonalał swoje gospodarstwo, wprowadzając mechanizację. Dziś posiada dobrze wyposażony podstawowy i specjalistyczny park maszynowy. Chętnie uczestniczy w pracach społecznych oraz organizuje pomoc sąsiedzką w swojej wsi.
Gminne święto plonów - Żniwniok'95 - rozpoczęło się jak każe tradycja. Najpierw była więc uroczysta msza święta, odprawiona w podziękowaniu za zbiory i w intencji wszystkich rolników gminy.
Punktualnie o godzinie trzynastej spod kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa wyruszył barwny korowód: w pięknie wystrojonej bryczce, zaprzągniętej w dwa dorodne konie, burmistrz i starostowie tegorocznych dożynek, potem panie z Mniejszości Niemieckiej w odświętnych ludowych strojach, i największa atrakcja - pojazdy korowodowe poszczególnych sołectw. A na samym przedzie, ubrana w paradne stroje, Orkiestra Dęta ZC-W „Góraźdże" S.A.
Licznie zgromadzona publiczność miała co podziwiać. Czegóż tam nie było? Sołectwa wręcz prześcigały się w pomysłach. Królowały oczywiście, przez kilka dni plecione w każdej wiosce, korony żniwne i prezentacje tegorocznych płodów rolnych. Wszystko misternie poukładane: efekty ciężkiej rolniczej pracy. Wszystko, co nasza gogolińska ziemia urodziła.
Na kolorowych wozach ułożono te najbardziej dorodne głowy kapusty, pękate dynie, czerwone marchwie i buraki, złociste cebule, kiście winogron, specjalnie na tę okazję przebrane ziemniaki. Ułożone w przemyślne piramidy i ozdobne sterty.
Przejazd wozów korowodowych wzbudził żywą reakcję publiczności. Bo było też na co popatrzeć. Dowcipnie i pomysłowo pokazano wszystkie prawie rzemieślnicze zawody, bez których rolnik nie mógłby spokojnie wyjechać na pole: ,;Bez ślusarki i stolarstwa - nie ma gospodarstwa". Jechał też masorz, jako iż „świniobicie - święto w rodzinie", „Szmaciorz Hadyriok", kowol, który głosił, że „w pierwszej kolejności, usługi dla ludności". Były w tym korowodzie rozmaite narzędzia. Przeważnie stare, aby ludzie choć w dożynki zobaczyli, jak to dawniej na wsi harowano.
Była też „Śląska rodzina" z Karłubca, były zabawki dla dzieci wiejskich ze słomy (dzisiaj to już tylko lalki Barbie). Był też „Kandydat na Prezydenta", byli strażacy z OSP i „Klub Kibica". Później specjalna komisja, oceniająca udział poszczególnych sołectw w tegorocznych dożynkach, w swoim protokole napisze: „Godny podkreślenia jest fakt poszukiwania nowych form uczestnictwa, sięgających jednak korzeniami do bogatych tradycji śląskiej kultury ludowej. /.../ Cieszy też fakt, że wszystkie przedstawione do oceny rekwizyty, jak też wozy, cechowała ogromna dbałość wykonania i koncepcja twórcza".
Pierwszy bochen chleba, wypieczony już z tegorocznego ziarna, z godnym takiej uroczystości ceremoniałem, starostowie wręczyli burmistrzowi. Aby dzielił go tak, aby cała gmina piękniała jeszcze bardziej. l aby tego chleba nikomu nie zabrakło.
Dożynkowe wieńce ułożono na skraju estrady w gogolińskim amfiteatrze. Obok nich odbyła się prezentacja dorobku kulturalnego poszczególnych sołectw, Kolejno wystąpili:
- Chór Parafialny z Gogolina,
- Gminny Zespół Akordeonistów,
- Sołectwo Malnia - Szkoła Podstawowa,
- Chór Mieszany TSK Niemców z Gogolina,
- Sołectwo Obrowiec,
- Kabaret „Na luzie"
- Zespół wokalny TSKN z Kamienia Śląskiego,
-Gogolin-Karłubiec.
Występy na estradzie zakończył zespół KEJ MUZIK - 2 z Czeskiego Krnova. Całą imprezę sprawnie prowadziła pani Marta Wióra.
Organizatorzy zadbali o wszystko. Były więc liczne stoiska i kiermasze, lunapark dla dzieci. Były też śląskie krupnioki, o których fama dotarła już do Opola (i nie tylko), było też piwo, ale takich, którym by się „kurzyło" z głowy, nie widzieliśmy. Kto miał ochotę potańczyć, mógł to uczynić w namiocie.
Tego dnia dopisało wszystko: pogoda, o którą tak drżeliśmy przez cały tydzień, publiczność, która jak zwykle tłumnie zjawiła się na terenie kompleksu sportowo-rekreacyjnego, a przede wszystkim nasi rolnicy, którym z okazji ich święta, serdecznie dziękujemy.
/szaf/