Wśród wydawanych na początku bieżącego stulecia we Wrocławiu katolickich czasopism był m.in. „Posłaniec Niedzielny", który ukazywał się w dwóch wersjach językowych, polskiej i niemieckiej.
Rok 1903 był bardzo ważny dla mieszkańców Gogolina i Obrowca. Tworzyły się bowiem dwie nowe sąsiadujące ze sobą parafie. Te historyczne fakty i wiążące się z nimi uroczystości zostały odnotowane i opisane na łamach „Posłańca Niedzielnego".
Ks. K. Lange przy nowych gogolińskich dzwonach
Na wstępie należy przypomnieć, że Gogolin należał przez kilkaset lat do parafii w Otmęcie, gdzie kościół został po raz pierwszy wzmiankowany już w 1223 roku. W latach 1899-1901 zbudowano w Gogolinie kościół, który początkowo miał być poświęcony patronowi tej miejscowości św. Urbanowi.
Początkowo Gogolin stanowił kurację, do której z parafii jasiońskiej dołączono Strzebniów i Podbór. Nabożeństwa w kościele odprawiał ksiądz z Otmętu, któremu pomagali franciszkanie z Góry Sw. Anny. W dniu 29 stycznia 1902 roku przybył z Głogówka do Gogolina ksiądz Karol Lange, który pracował tutaj do roku 1926.
W roku 1903 władze kościelne podniosły dotychczasowy status Gogolina do rangi samodzielnej parafii. Uroczystość wprowadzenia do kościoła pierwszego gogolińskiego proboszcza odbyła się w dniu 16 listopada 1903 roku. Relację z tej podniosłej uroczystości wydrukowaną w numerze 48 „Posłańca Niedzielnego" zamieszczamy poniżej:
„We wtorek 16 listopada został wprowadzony jako pierwszy proboszcz parafii gogolińskiej nasz dotychczasowy ks. Kuratus Lange, który już prawie 2 lata pomiędzy nami pracował. Chociaż my się dopiero bardzo późno dowiedzieli o wprowadzeniu naszego proboszcza, jednak ozdobiliśmy swój kościół wspaniale wieńcami, kwiatami i bramami tryumfalnymi. Aby naszemu księdzu sprawić uciechę niespodzianą, to kilku nas w nocy do wtorku kościół ozdobili. Z procesją wprowadziliśmy we wtorek o 10-tej ks. dziekana Głowackiego, który naszego księdza instalował, ks. Drobiga z Otmęta i naszego księdza z jego pomieszkania do kościoła. Tam z zwyczajnymi ceremoniami nasz nowy ks. proboszcz nowym kluczem drzwi kościelne otworzył i instalowanym został. Dwa razy potem ks. dziekan Głowacki do nas przemówił po polsku i po niemiecku i także nasz ksiądz. Po instalacyi księża ze zarządem kościelnym do probostwa byli zaproszeni na obiad. - Cośmy sobie życzyli przez dużo lat, to teraz mamy wszystko, mamy swój kościół, mamy swoją parafię i mamy teraz też już swojego pierwszego Ks. Proboszcza. Za to najbardziej dziękujemy naszemu Najaprzew. Ks. Kardynałowi, bo jego łasce to wszystko głównie zawdzięczamy". Również dla pobliskiego Obrowca rok 1903 okazał się historyczny. Koniecznie trzeba podkreślić, że mieszkańcy tej niewielkiej wioski, wbrew wielu trudnościom, zbudowali własny kościół już w latach 1869-1884. Obrowiec należał jednak nadal do parafii w Jasionej. Dopiero w listopadzie 1903 roku przybył z Mechnicy pierwszy obrowiecki duszpasterz ks. Franciszek Lackowski, który pracował tutaj do 1921 roku. Przybycie ks. Franciszka Lackowskiego do Obrowca i związaną z tym specjalną uroczystość przedstawiono na łamach „Posłańca Niedzielnego" w numerze 49 z 1903 roku. Przytaczamy ten tekst poniżej:
„Wielka była dla nas radość, gdy nasz przyjaciel ks. proboszcz Wodarz z Jesiony w Zielone Świątki zeszłego roku zmienił porządek nabożeństwa w parafii trzy kościoły mającej, tak żeśmy odtąd mieli przynajmniej co drugą niedzielę w naszym kościele odprawę. Wielka to była dla nas wygoda, bo dotychczas musieliśmy się poniewierać po cudzych kościołach. Daleko większą jednak nam sprawił radość Ks. Proboszcz, gdy w zeszłą niedziele nam nowego duszpasterza - pierwszego w naszej wiosce - w urząd wprowadził w osobie wiel. ks. kapelana Franciszka Lackowskiego z Mechnic. Był to dzień prawdziwie radosny i uroczysty. Przed probostwem była postawiona brama honorowa z lampionami, droga prowadząca do kościoła była wysłana choinkami i kwiatami, kościół ślicznie ozdobiony wieńcami i girlandami. Na czele procesyi Ks. Proboszcz wprowadził ks. Kuratusa do świątyni, gdzie wzruszającą miał przemowę napominając parafian, żeby nowemu duszpasterzowi okazywali serce pełne szczerości, miłości i zaufania, gdyż apostolskim jest jego święty urząd i świętą intencja jego przyjścia do parafian, aby jakoby anioł stróż dusze prowadzić na drodze do nieba - ku wszystkim po ojcowsku, ku nikomu po oj-czymiu - a wszystkich uszczęśliwić docześnie i wiecznie. Potem wiel. ks. kuratus podziękował serdecznie ks. proboszczowi w imieniu dotychczasowych jego parafian za wszelkie jego trudy i mozoły i gorliwą pracę nad zbawieniem dusz jak i nad długie lata trwającym przysposobieniem miejsca na własnego kapłana, jak to: nad budową probostwa, założeniem funduszu na utrzymanie kapłana. Uroczystość się skończyła wesołem Te Deum i błogosławieństwem. W naszym kościele ozdobionym nowymi prześlicznymi stacjami jakoś lepiej i gorącej się teraz modli niż dawniej. Nie dość na tem, wróciwszy z kościoła do domu dowiedzieliśmy się, że ks. proboszcz z Jesiony, który jako ojciec także o doczesne nasze potrzeby dbał, starając się n.p. o pomoc pieniężną po powodzi, znowu nam, którzyśmy za jego zachętą byli wstąpili do śląskiego związku włościańskiego (Bauenwerein), uprosił z Nysy niby to na pożegnanie cały wagon kartofli, który już oto przybył na dworzec w Gogolinie. Bardzo nam się te kartofle przydają. Niech Pan Bóg Ks. Proboszczowi za tę przysługę pobłogosławi, a niech nowemu duszpasterzowi daje szczęście i siłę w łasce Bożej".
Józef Szulc