W przeszłości wioska ta wiodła niezależny od Gogolina żywot. Do roku 1932 Strzebniów był folwarkiem należącym do właścicieli ziemskich w Żyrowej. Mieszkańcy chodzili do kościoła w Jasionej. W czasie, kiedy gogolińskie dzieci uczęszczały do szkoły w Otmęcie - strzebniowskie chodziły do szkoły parafialnej w Jasionej.
Przed rokiem 1932 w Strzebniowie były tylko cztery gospodarstwa. Było też kilku zagrodników, którzy sezonowo zatrudniali się w folwarku.
Gwałtowne zmiany dla pracowników folwarku i pozostałych mieszkańców Strzebniowa nastąpiły w roku 1932. Wtedy to, w ramach programu rządu niemieckiego walki z gigantycznym bezrobociem w kraju, zaczęto tworzyć nowe gospodarstwa rolne na terenach, gdzie była do zagospodarowania ziemia. Przeważnie była to ziemia przejęta przez państwo za odszkodowaniem od właścicieli ziemskich lub w zamian za długi, w jakie ich gospodarstwa w owych zmieniających się czasach wpadły.
Tak było i w Strzebniowie. W zamian za długi panów żyrowskich, ziemię folwarku Strzebniów przejęło "Towarzystwo kolonizacyjne" (Siedlungsgesellschaft) w Berlinie. Towarzystwo to posiadało oddział w Opolu, który to parcelował ziemię na terenie Górnego Śląska. W l. 1931/ 32 rozparcelowano 85 majątków o łącznej powierzchni 42.000 hektarów. Folwark Strzebniów podzielony został na 48 gospodarstw (Siedlungów). Obejmował areał około 500 hektarów. Z tego utworzono 15 gospodarstw o powierzchni l0-15 hektarów, czyli pełnych gospodarstw, 19 pół-gospodarstw o powierzchni 5-10 ha. Ponadto wydzielono 14 gospodarstw o powierzchni 2,5-5,0 ha, tak zwane "krowie gospodarstwa". Zakładano bowiem, że siłę pociągową w tych gospodarstwach stanowić będą krowy.
W owym czasie posiadanie gospodarstwa rolnego było rzeczą bardzo cenioną. Dawało pewną niezależność
i zapewniało środki do życia, co w latach wielkiego kryzysu miało kolosalne znaczenie. Ubiegać się o takie gospodarstwa mogli synowie zbędni w gospodarstwach rodziców lub ci, którzy zamierzali z miasta powrócić na wieś, a także byli robotnicy rozparcelowanego folwarku.
Warunkiem starania się o takie gospodarstwo było wykazanie się zgromadzoną kwotą pieniędzy na zaliczkę w wysokości 12% jego wartości. Dalsza spłata rozłożona była na 20 lat na dogodnych warunkach. Dla wielu zebranie sumy zaliczkowej przerastało ich możliwości, bowiem gospodarstwo o pow. 5 ha wymagało zebrania kapitału 1000-1500 marek. W tym czasie jedna krowa kosztowała 200-150 DM.
Wśród pracowników folwarku, którym się to udało i tym samym stali się właścicielami gospodarstw byli: Józef Kowalik, Wilhelm Macha, August Porada, Stanisław Krautwurst i Kloss.
Budynki gospodarcze folwarku podzielono na 12 części. Każdą część trzeba było przebudować według potrzeb nowych gospodarzy. Pozostałym osadnikom wybudowano typowe i tanie budynki mieszkalno-inwentarskie. Budynki te rozlokowane zostały wzdłuż czterech ulic. Dwa rzędy domów (Siedlungów) ulokowano w Strzebniowie przy obecnych ulicach Wojska Polskiego i Plebiscytowej; pozostałe budynki stoją przy obecnej ulicy Wygoda i Rybackiej. Załączone zdjęcie z tamtych czasów ukazuje stan budynków w chwili przekazania ich nowym właścicielom.
Folwark Strzebniów oprócz podstawowe] funkcji, czyli uprawy roli i hodowli zwierząt, zajmował się również gorzelnictwem. Do chwili rozparcelowania gorzelnia pracowała pełną parą. Po parcelacji majątku gorzelnia stała się własnością osadników na zasadzie spółki. Spirytus produkowany był do roku 1938. Do końca istnienia gorzelni produkcję nadzorował, zatrudniony przez spółkę, mistrz gorzelnictwa Max Anklam. Rozwiązanie spółki i likwidacja gorzelni nastąpiła z powodu małej rentowności i braku surowca. Gospodarze bowiem sprzedawali swoje ziemniaki po korzystniejszych cenach bezpośrednio okolicznym mieszkańcom. Budynki po gorzelni od spółki odkupił Urząd Gminy. Pół budynku przebudowano i urządzono w nim przedszkole, drugą połowę wyburzono. Funkcję przedszkola budynek po starej gorzelni spełnia do dziś i obecnie trudno jest odgadnąć jego pierwotne przeznaczenie.
Mówi się, że koło historii nie wraca. W Strzebniowie akurat powiedzenie to może nie mieć zastosowania, bo z dwunastu gospodarzy, którzy przed wojną przejęli folwark, ostało się dziś tylko dwóch. I być może już niedługo cała ziemia, należąca kiedyś do folwarku, stanowić będzie własność jednego tylko gospodarza (farmera).
Franciszek Nocon